Tadeusz Janczar – Życie, Kariera i Najważniejsze Role
6 grudnia 2025

Jan Himilsbach to jedna z najbardziej oryginalnych i ważnych postaci polskiej kultury drugiej połowy XX wieku. Aktor, pisarz, a także kamieniarz, który na stałe zapisał się w historii polskiego kina i literatury. Urodził się w 1931 roku w Mińsku Mazowieckim. Jego życie nie było łatwe – pełne wyzwań i trudnych doświadczeń, które mocno odbiły się na jego twórczości. Wychowywany początkowo przez samotną matkę Rosjankę, a później przez opiekunkę Mariannę, od najmłodszych lat musiał zmagać się z biedą i rodzinnymi problemami. Wizyta w zakładzie poprawczym pozwoliła mu nauczyć się zawodu kamieniarza – profesji, którą z dumą wykonywał, tworząc między innymi nagrobek Marka Hłaski czy tablicę na grobie Zdzisława Maklakiewicza.
Obok ciężkiej pracy fizycznej pielęgnował swoje literackie i aktorskie pasje. Debiutował jako autor opowiadań, spośród których na uwagę zasługują legendarny „Monidło” oraz „Przepychanka”. Jego proza wyróżniała się szczerością i autentyzmem, często przeplataną surowym językiem, który wiernie oddawał realia życia w PRL-u. Himilsbach miał dar trafnego opisywania ludzkich słabości, paradoksów społecznych i codzienności zwykłych ludzi. Czy łatwo jest znaleźć tak szczere spojrzenie na tamte czasy?
Kariera aktorska Himilsbacha zaczęła się pod koniec lat 60. Zagrał w około 70 filmach, głównie w rolach drugoplanowych i epizodycznych, które jednak dzięki jego naturalnej i swobodnej grze zostawały na długo w pamięci widzów. Przełomowa okazała się rola Sidorowskiego w kultowym filmie Rejs (1970) w reżyserii Marka Piwowskiego – trudno nie uśmiechnąć się, oglądając tę postać, prawda? Występował także w takich produkcjach jak Koniec wakacji (1974), Nie ma róży bez ognia (1974), Brunet wieczorową porą (1976), Sztuka kochania (1976), Party przy świecach (1980) czy Fucha (1984). Poza aktorstwem angażował się także w pisanie scenariuszy – jego dialogi wyróżniały się ciętym humorem i przenikliwą obserwacją rzeczywistości. Zmarł nagle w 1988 roku, pozostawiając po sobie bogaty dorobek, który do dziś inspiruje.
Życie prywatne Himilsbacha było pełne wzlotów i upadków, co bardzo mocno odbijało się na jego twórczości. Po śmierci matki opiekę nad nim przejęła Marianna, co wzmocniło jego wrażliwość i empatię wobec osób pokrzywdzonych przez los. Był dwukrotnie żonaty: zarówno w ślubie cywilnym, jak i kościelnym z Barbarą – kobietą, która była jego bliską towarzyszką życia. Niestety, alkoholizm stał się jego poważnym problemem przez wiele lat, mimo licznych prób leczenia i wsparcia ze strony żony.
Jeszcze zanim został artystą, pracował jako rębacz w kopalni, tragarz, palacz kutrów rybackich oraz kamieniarz na warszawskich Powązkach. Ta ciężka praca ukształtowała w nim głęboki szacunek do zwykłych ludzi i prostotę w relacjach międzyludzkich. Jego bliskim przyjacielem był Zdzisław Maklakiewicz – razem walczyli z nałogami, a także współpracowali artystycznie, co dla obu miało ogromne znaczenie.
Choć uznawano go za duszę warszawskiej bohemy artystycznej, nie zatracał kontaktu z ludźmi ze społecznych marginesów. Jego dom był miejscem spotkań pełnym swobody i serdeczności, gdzie zawsze można było znaleźć chwilę na rozmowę czy żart. Zmarł niespodziewanie w 1988 roku, a dla wielu pozostał symbolem szczerości, serdeczności i niepowtarzalnego humoru, który rozładowywał nawet najtrudniejsze chwile.
Na polskiej scenie filmowej Jan Himilsbach wyróżnił się dzięki wyjątkowemu stylowi aktorskiemu – naturalnemu, pełnemu improwizacji i ciętego humoru. Jego rola w Rejsie (1970) to prawdziwa klasyka, gdzie po prostu „był sobą” i dzięki temu zyskał ogromną sympatię widzów. Po tym sukcesie regularnie pojawiał się w ważnych produkcjach, takich jak Koniec wakacji (1974), Nie ma róży bez ognia (1974), Brunet wieczorową porą (1976), Sztuka kochania, Party przy świecach oraz Fucha.
Jego wkład to nie tylko aktorstwo, ale także praca scenariuszowa – między innymi przy Party przy świecach. Choć nie zdobył prestiżowych nagród, jego dzieła i styl aktorski pozostawiły trwały ślad w polskiej kulturze i kinie okresu PRL. Zostawił po sobie liczne opowiadania oraz niepowtarzalną grę aktorską, która wciąż inspiruje kolejne pokolenia twórców. Może warto dziś sięgnąć po jego prace i zobaczyć, jak wyglądała prawdziwa sztuka tamtych czasów?
Jan Himilsbach słynął z wielu zabawnych anegdot i oryginalnych historii, które przyczyniły się do jego legendy w polskim środowisku artystycznym. Sam z dystansem do siebie mówił: „Nie jestem aktorem. Ja po prostu byłem sobą przed kamerą”, co świetnie oddaje jego niekonwencjonalne podejście do zawodu. Wyobraźcie sobie aktora, który nie udaje nikogo innego, tylko pokazuje swoje prawdziwe oblicze – czy to nie jest fascynujące?
Przed sławą przez wiele lat pracował jako kamieniarz, wykonując nagrobki dla takich osobistości jak Marek Hłasko czy Zdzisław Maklakiewicz. To pokazuje, jak bardzo był związany z rzemiosłem i jak ważna była dla niego autentyczność. Był osobą ekscentryczną, ale przede wszystkim szczerym krytykiem absurdów PRL-u, a lojalność wobec przyjaciół i bezkompromisowość były dla niego niezwykle istotne.
Po śmierci w 1988 roku Jan Himilsbach stał się symbolem prawdziwej autentyczności i bezkompromisowości, które charakteryzowały epokę PRL-u. Jego opowiadania i fragmenty dialogów weszły na stałe do kanonu polskiej literatury, a sam Himilsbach pozostaje ikoną szczerej, głęboko zakorzenionej w życiu sztuki i kulturze polskiej. Czy samemu nie ma się czasem ochoty, by być tak prawdziwym, niezależnie od okoliczności?
Ten artykuł napisaliśmy z pomocą sztucznej inteligencji.